maja 02, 2018

DENKO KWIECIEŃ 2017

Hej!

Jak Wam mija weekend majowy? Odpoczywacie, czy pracujecie? Ja na te wolne dni mam zaplanowaną serię spotkań towarzysko-grillowych. 

A tymczasem zapraszam Was na kilka recenzji o produktach zużytych w minionym miesiącu.


Khadi maska sandałowa (Recenzja) ach, co to był za świetny kosmetyk. Jak tylko trochę wykończę glinki, które posiadam to chętnie do niej jeszcze wrócę. Świetnie odżywiała skórę i ładnie wyrównywała koloryt.

Nacomi arganowy krem pod oczy - mimo, że za olejem arganowym mocno nie przepadam to ten krem spisał się naprawdę fajnie. Miał tłustą, maślaną konsystencję. Bardzo dobrze nawilżał i chronił cienką skórę wokół oczu. Jedyny zarzut mogę mieć do słoiczka - wolę opakowania z pompką, gdyż są bardziej higieniczne.

Mixa Hyalurogel (recenzja) zestaw, który trafił do mnie w ramach akcji testerskiej na wizaż.pl. Krem miał bardzo bogatą konsystencję. Idealnie nadawał się dla mojej suchej skóry jako produkt pielęgnacyjny na noc. Rano była świetnie nawilżona i gładka. Chętnie jeszcze kiedyś po niego sięgnę.

Holika Holika Lazy& Joy był to krem o przedziwnej konsystencji. Znajdowały się w nim żółte drobinki- ceramidy, które pod naciskiem palców pękały na twarzy. Sam krem bardzo przyjemnie nawilżał i pozostawiał na twarzy warstewkę ochronną. Miło go wspominam. Jeśli trafię na niego gdzieś w sprzedaży to być może jeszcze kupię.

Biochemia Urody sok z aloesu zużyłam do produkcji esencji nawilżającej, która okazała się ogromnym hitem! Miała bardzo dobre właściwości nawilżające i regenerujące skórę. Na pewno napiszę o niej więcej.

Vichy Slow Age to kolejny niewypał tej firmy, który trafił w moje ręce na jakimś blogerskim spotkaniu. Niestety po raz kolejny okazało się, że kosmetyki te mają w swoim składzie coś, czego moja skóra nie toleruje. Krem był bardzo lekki i szybko się wchłaniał jednak po kilku użyciach skóra była podrażniona i zaczerwieniona. Zużył go mój mąż jako krem na dzień, bo na noc stwierdził że jest zbyt lekki i rano budzi się z zasuszoną twarzą.

L'Oreal Skin Perfection to serum, które również nie przypadło mi do gustu. Było bardzo lekkie, jakby żelowe. Niestety zbyt słabo nawilżało. Mam wrażenie, że nic nie robiło.

W buteleczce z pipetką zazwyczaj znajduje się jakieś moje samomieszane serum do twarzy zazwyczaj składające się z żelu aloesowego lub hialuronowego i ulubionego oleju tym razem rokitnikowego. Regularnie wracam do tej mieszanki.


Alterra szampon w wersji sensitive był bardzo delikatny dla skóry głowy, ale jednocześnie skuteczny. Nie spowodował swędzenia ani łuszczenia się. Przy tym dobrze domywał włosy nawet z oleju czy maski i nie plątał ich. Myślę, że dla wielu osób plusem może być to iż jest on bezzapachowy. Jestem na tak.

Garnier Ultra Doux Intensywna odżywka z olejkiem arganowym i kameliowym. Miała bardzo dobrą konsystencję i piękny zapach. Po jej użyciu włosy rzeczywiście były gładkie i lśniące, ale nie przetłuszczone. Spisała mi się na pewno lepiej niż słynna maska z avokado.

Isana Proffesional maska z olejkami. Szczerze to nie zrobiła u mnie nic szczególnego, a wiem  że przez wiele osób i włosomaniaczek jest polecana. Raczej już do niej nie wrócę.





Nacomi Body Scrub Sweet Honey Wafers, czyli peeling o zapachu słodkich gofrów. Bardzo lubię te peelingi. Są delikatne, ale skuteczne. Pozostawiają na skórze lekką warstwę dzięki której nie ma potrzeby używania balsamu. Jedynym minusem był jego zapach. Przyjemny, ale jakby ktoś dosypał zbyt dużo proszku do pieczenia ;)

Cosnature olejek Kokos-Migdał (recenzja). Olejek, który bosko pachniał likierem amaretto. Mimo małej pojemności był dosyć wydajny. Stosowałam go do masażu ciała, olejowania włosów, ale najczęściej ze względu na zapach wlewałam kilka kropli do wanny z ciepłą kąpielą.

Lirene mgiełka bronzująca (recenzja) była naprawdę ciekawym produktem i bardzo skutecznym. Dawała efekt ładnej i równomiernej, złotej opalenizny. W miarę regularnego używania ten efekt można było pogłębiać. Niestety nie do końca odpowiadała mi forma sprayu, żebym chciała do niej powrócić, ale jeśli takie lubicie to polecam.

Nivea Silk Mousse Rhubarbar&Raspberry, uwielbiam te pianki! Maja tak śliczne zapachy oraz przyjemną, puszystą konsystencję, że mogłabym się nimi myć i myć. Obecnie testuję jeszcze pianki z Isana i na pewno pojawi się recenzja zbiorcza i porównująca :)

Alterra delikatny żel-krem myjący o zapachu malwy. Produkt miał bardzo delikatny i subtelny kwiatowy zapach. Skóra była po nim dobrze nawilżona, nie ściągnięta. Jednak ta konsystencja kremu nie do końca mi się spodobała. Miałam takie wrażenie jakbym myła się balsamem do ciała i nie mogła się domyć.

Sephora galaretka do mycia. Bardzo dziwny produkt, ładnie pachnący, ale niestety również miałam wrażenie słabego mycia chociaż nie jestem fanką pieniących się żeli z SLS to zarówno ten, jak i poprzednik byli zbyt mało odświeżający.




L,biotica maska złuszczająca do stóp. To zdecydowanie moje ulubione skarpetki z kwasami owocowymi. Bardzo skutecznie usuwają martwy naskórek i sprawiają , że skóra stóp jest miękka i gładka. W sam raz na letni czas i sezon odkrytych stóp.

The Body Shop Hemp Hand Protector (recenzja). Od 2015 roku nic się nie zmieniło. Nadal jest to mój ogromny ulubieniec i najlepszy krem do rąk, do którego wracam w sezonie zimowym. Jak na razie znalazłam tylko jeden produkt, który mu dorównał a mianowicie Make Me Bio Winter Care, ale ten krem nie jest dostępny samodzielnie, a jedynie w zestawach :( Dlatego myślę, że krem TBS jeszcze nie raz u mnie zobaczycie. 

Eveline SOS bardzo przyjemna pomadka do ust. Dobrze je nawilżała i regenerowała, ale miała bardzo dużą wadę, a mianowicie okropny smak. I pewnie dlatego więcej jej nie kupię.


L'Oreal Paradise Extatic. Sama nie wiem, co sądzić o tym tuszu. Szczoteczka była standardowa i bardzo gęsta. Sam tusz również długo był lepki. Przez to szczoteczka nabierała jego bardzo dużą ilość i oblepiała rzęsy. Naprawdę trudno mi się nim było nie ubrudzić lub nie posklejać rzęs. Ale jeśli się popracowało i ta sztuka się udała to efekt był naprawdę fajny.

Holika Holika Petit BB Cream (recenzja). Azjatyckie kremy BB to jedne z najbardziej wydajnych podkładów jakie miałam. Już niewielka ilość wystarcza, aby pokryć całą twarz. Krycie jest porządne, ale wykończenie delikatnie mokre. Moja sucha skóra takie lubi więc często nawet tego kremu nie pudrowałam. Dużym plusem jest zgrabna tubka, która zmieści się w kosmetyczce.

Ecocera puder ryżowy (Recenzja). Moja sucha skóra nie bardzo przepada za pudrami więc używam ich niezwykle rzadko. Najczęściej na większe wyjścia, gdy wiem że makijaż musi wytrzymać np całą noc lub latem, gdy skóra bardzo się poci. Puder ryżowy świetnie mi się spisuje zwłaszcza podczas upałów, gdyż mocno matowi cerę i gruntuje podkład. Dużym minusem jest jego tandetne opakowanie, ale widziałam, że chyba już zostało zmienione.



No i kolejna porcja maseczek. O Ziaji już chyba nie będę się rozwodzić. Te maski pojawiają się u mnie regularnie i bardzo je lubię. Bielenda maska w płachcie z kwasem hialuronowym: tak , jak lubię serię mezo serum z kwasem hialuronowym, tak uważam, że ta maska jest chyba najsłabszym jej ogniwem. Nie nawilża jakoś super. Płatki pod oczy Pilaten, bardzo kiepskie, odklejały się i nie widziałam większej różnicy po ich użyciu. Janda maseczka liftingująca - ot taka sobie, bez szału. Alma K peeling o ładnym, świezym zapachu. Drobinki były naprawdę delikatne, próbka była tak maleńka że zużyłam ją do twarzy. Nie wiem, czy do ciała (a do tego jest przeznaczony) nie byłby zbyt lekki.


Efektima maski żelowe o działaniu nawilżającym i ujędrniającym. Sam zamysł żelowych masek był bardzo fajny. Natomiast maski były umieszczone w ogromnej ilości płynu, ogromnej. Jak się je wyjmowało to wręcz ciekło, a w środku opakowania zostawało jeszcze tego płynu bardzo dużo. Sama maska była mocno wymięta i trudno było ją rozprostować, bo ten żel po prostu się sklejał. Poza tym po nałożeniu na twarz była tak śliska, że nawet leżąc na wznak się zsuwała. Trochę udało mi się to opanować zakładając silikonową maskę podtrzymującą. Po zdjęciu maski skóra była fajnie nawilżona (hialuronowa) lub fajnie napięta (algowa), ale chyba ze względu na ten dyskomfort używania więcej do nich nie wrócę.

I to już całe kwietniowe denko. W kwietniu ze względu na Meet Beauty i Ekocuda pojawiło się u mnie także sporo nowości, które już niebawem Wam pokażę.

Buziaki!

Emi

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Bardzo dziękuję za odwiedzenie mojego bloga i wyrażenie swojego zdania :) Jeśli Ci się u mnie spodobało, dodaj bloga do obserwowanych i daj mi znać w komentarzu- z przyjemnością odwdzięczę się tym samym.

Zostawiając komentarz zgadzasz się z Polityką Prywatności.

Do zobaczenia !

Copyright © 2016 Uroda Według Blondynki , Blogger